Serwisy Internetowe bez treści

Dawno minęła era, kiedy użytkownicy Internetu, zachłyśnięci możliwościami, jakie otwarły się wraz ze swobodnym dostępem do sieci budowali serwisy tematyczne, funowskie, zakładali strony osobiste, fora, coraz większe serwisy. W dniu dzisiejszym życie bez sieci wydaje się niemożliwe. Internet zmienił oblicze naszej rzeczywistości trwale i nieodwołalnie. Niestety daje się zauważyć niepokojącą tendencję – zalew sieci totalnie bezwartościowymi serwisami, które są pełne treści bez treści.

Serwisy bez treści można podzielić na dwie kategorie – serwisy bez treści z założenia i serwisy z treścią pozorną. Skupię się najpierw na tej drugiej, wydaje się bowiem ciekawsza.

Co to jest treść pozorna?

Serwis z treścią pozorną, to serwis, który zawiera artykuły, jest podlinkowany, wiadomo skąd pochodzi artykuł, wczytując się jednak głębiej – okazuje się, że są to bezmyślne przekłady artykułów zagranicznych, nieumiejętne napisane posty, skróty skrótów – czasami tak lakoniczne, że gubi się w nich przesłanie i sens. Istnienie takich serwisów jest wymuszane przez zapotrzebowanie użytkowników – od wielu lat większość z nas czyta już tylko nagłówki, leady, czasami wytłuszczone fragmenty. Chętniej przeglądamy zdjęcia, zestawienia. Wielu zadowala się ślizganiem po pozornej treści, a dochody z reklam rosną.

Kompletna pustka

W drugim zaś przypadku sprawa wygląda trochę gorzej. Są to bowiem serwisy bez treści z założenia. Funkcja zamieszczanych tam treści jest inna, to teksty użytkowe, służące pozycjonowaniu, reklamie.

Niestety jakość tych tekstów jest porażająca, często pozbawione są głębszego sensu, niespójne logicznie. Czy należy takie strony potępiać? Nie. Przydałaby się jednak ogólnoludzka umowa – reklamujmy się z głową. Niech teksty, które już mają służyć pozycjonowaniu będą napisane z głową, aż prosi się o minimum przyzwoitości. Zalewa Internet masa zupełnych odpadków. Przyglądając się temu od kuchni, można postawić sobie pytanie, czy wartościowe strony, z unikatową, wartościową, rzetelną treścią jeszcze istnieją?

W co zmienia się Internet? Zasada ograniczonego zaufania obowiązuje nie tylko na drodze. Tylko komu teraz ufać? Na pewno nie opiniom klientów pod produktami, na pewno nie portalom z radami. Liczy się ilość odsłon, ilość wejść, pozycja w wyszukiwarce. Treść przestała mieć znaczenie, jakkolwiek tego szkoda. To nie informacja jako taka jest cenna, cenny jest człowiek i dane o nim, a tego człowieka trzeba pozyskać.

Można zatem pokusić się o stwierdzenie, że przeciętnego Kowalskiego w internecie oszukują i mamią. Tak, oszukują i mamią, dlatego Kowalski musi zdobyć narzędzia i odpowiednią umiejętność przeszukiwania sieci, odsiewania plew.

Ciężko jednak spotkać wartościowe serwisy w dobie, gdy za tekst reklamowy płaci się minimalne stawki, albo nie płaci się w ogóle korzystając z copy/paste. Z drugiej strony jest gigantycznie zapotrzebowanie. Zapotrzebowanie na to, by spośród stron konkurencji, jak i śmieci, którymi wciąż zarzucany jest Internet użytkownik mógł dotrzeć do naszej konkretnej strony. I tutaj kółko się zamyka. Sami budujemy sobie śmietnik, a potem płacimy za odgruzowanie.